środa, 26 marca 2014

Rozdział 10 / Podziemny Świat


- Ile słyszałaś? – długą chwilę ciszy przerwała w końcu Alison.
-  Na tyle, że wiem, że Lucas nie jest synem Chrisa i wiecie kim  jest mój ojciec. 
- Czyli słyszałaś prawie wszystko. – wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić – Lucas cie okłamał bo wiedział, że się zakochacie, to było zapisane już jakieś 200 lat temu w waszym przeznaczeniu i nie tylko to. Chciał cie chronić, wiedział, że jak zginie, a za bardzo się zbliżycie to twój ojciec wykorzysta twoje cierpienie. Wtedy był by już koniec. 
- Kim jest mój ojciec i kim jest tak naprawdę Lucas? – Isabelle miała cichy głos prawie niesłyszalny.
- On musi sam ci odpowiedzieć na te pytania. 
- Nie możesz ty? 
- Obiecałam mu. – Alison opiekuńczo się do niej uśmiechnęła, lecz Izzy nie odwzajemniła uśmiechu. 
- Alison… - dziewczyna zrobiła krótką przerwę – Lucas naprawdę będzie musiał umrzeć?
-Tak. – głos dziewczyny się załamał 
- Dlaczego? Jak byłam w jaskini proroczej powiedziałaś mi, że tak nie musi być! – jej głos nabrał silniejszego tonu 
- Wiem, chodziło mi wtedy o Andy’ego. 
- O nim też rozmawialiście, on jest demonem?
- Tylko opętany, to będziesz mogła to zmienić. Tylko nie wiem jeszcze jak, ale tego się dowiem i wtedy ci powiem. Obiecuję  – Alison spojrzała na Iz.
- Dziękuje, że mi to powiedziałaś. – dopiero teraz na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
- Proszę, jakbyś mnie szukała będę w salonie. – wstała, ale jak zrobiła dwa kroki została złapana za rękę.
- Musze jeszcze o jedno spytać! – Isabelle wstała, a Alison zmarszczyła brwi. – Co łączy cie z Lucasem, słyszałam jak mówicie, że się kochacie. 
- To jest mój brat. – lekko się roześmiała 
Isabelle zatkało. Jakby walną w prosto w twarz, myślała, że zemdleje lecz oprzytomniała.
- Ty jesteś Alison Morris, a on jest Lucas Hunt. – w duchu się cieszyła, że to tylko rodzeństwo, lecz wiedziała, że to będzie miało zły koniec.
- Mam nazwisko Morris po mężu Bradzie. 
Słyszała to imię jak rozmawiali. „Brad był wampirem, a Alison upadłym Aniołem. Czyli Lucas też jest Aniołem” kolejna myśl z wielu które krążyły w głowie Isabelle. Jak oderwała się od myśli zauważyła, że została całkiem sama, Alison znikła.
Lucas był w swoim pokoju, leżał na łóżku i patrzał na sufit. Z rozmyślenia wyrwała go Alison:
- Porozmawiałam z nią. 
- Chce mnie widzieć?
Alison nie zdarzyła odpowiedzieć, bo zrobiła to za nią Isabelle.
- Tak chce. 
- To ja was zostawię. – Alison wyszła, a Lucas się podniósł i teraz siedział na skrawku łóżka.
- Siadaj Isabelle. – wskazał miejsce koło siebie. Dziewczyna po krótkiej chwili zastanawiania się podeszła i usiadła.
- Wiem, dlaczego mnie okłamałeś, że Alison to twoja siostra, ale nie wiem kim ty jesteś i mój ojciec, a ty znasz odpowiedź na te dwa pytania. – Izzy odezwała się pierwsza
- Odpowiem ci na nie oba. Tak zgadza się jestem bratem Alison i tak jak ona jestem upadłym Aniołem. Tak jak ja. – na chwilę przerwał – Powiem ci kim jest twój ojciec, ale obiecaj mi jedną rzecz..
- Jaką? Obiecam wszystko.
- Zapomnisz, że mnie kochasz. Ja też zapomnę – odwrócił wzrok w drugą stronę
- Nie wiem czy dam  radę. – Isabelle spojrzała na niego
- Obiecaj mi to! – spojrzał na nią
- Obiecuję! – szybko się odwróciła.
                                                                       ***
W czasie kiedy Isabelle i Lucas rozmawiali ze sobą. W podziemiach:
- Panie! – odezwał się wysoki mężczyzna o jasnych włosach. – Znaleźliśmy dziewczynę! Jest z nią chłopak i dziewczyna. Oboje są upadłymi Aniołami.
- Dziękuje Drake Możesz odejść! – odezwał się wysoki i potężny głos.
Po wyjściu Drake’a, w Sali został sam mężczyzna, siedział w czarnym garniturze, włosy miła krótkie i czarne. Patrzał wprost przed siebie, na zdjęcie Isabelle. Po długiej chwili wydał z siebie ostry głos:
- Przynieście mi tu ogień czasu oraz jakąś rzecz Wybranej. 
Dwaj słudzy przynieśli czarną miskę, w której płonął zielony ogień. Natomiast trzeci przyniósł białą bluzkę i wrzucił ją do ognia. Spłonęła natychmiastowo, wtedy ogień wystrzelił do góry i zmienił się koło. W środku zaczęły przewijać się kolory, aż zatrzymał się na białym, wtedy ukazała się Isabelle i Lucas, rozmawiali, głosy  było słychać bardzo słabo.
- Powieź mi kim jest mój ojciec! 
- Twoim ojcem jest sam Diabeł.  W twoich krwi płynie krew Anioła i Diabła. Dlatego jesteś Wybraną! 
- To nie możliwe! – dziewczynie popłynęły łzy po policzkach. 
- Wybacz, nie chciałem ci tego mówić. – po słowach Lucasa promień zgasł.
„Świetnie. W końcu jej powiedział, teraz muszę ją tylko porwać i namówić by zgodziła się na Cremonie. Wszystko idzie zgodnie z moim planem” Pierwsza myśl jaka przebiegła mu po głowie. 
- Zabrać mi stąd ten ogień! – wydarł się na sługi, które posłusznie wykonały polecenie. 
Sam podszedł do zdjęcia i powiedział cicho:
- Niedługo córeczko się spotkamy i razem przejmiemy świat, lecz najpierw musi zginąć Lucas.
Do pomieszczenia wszedł szybko Drake:
- Panie! – chłopak lekko się ukłonił 
- Czego?
- Andy i Caine mogą wyjść złapać Isabelle!
- Nie, zmiana planów! – odpowiedziała nie odwracając się.
-  Jaka? 
-Niech,  Andy zaatakuje Wybraną, a cztery inne demony Lucasa i Alison, jak staną na drodze. Caine ma uratować Wybraną, ale nie zabijać Andy’ego on jeszcze się nam przyda! – ton głosu miał szorstki 
- Oczywiście Panie, już im przekazuje. 
Chłopak wyszedł, a Szatan rozmyślał dalszy plan. Po dwóch godzinach Drake wrócił:
- Panie, już ruszyli! W czymś mogę jeszcze pomóc? – Drake miał wysoki głos. 
- Nie. Możesz odejść! 
- Dziękuje. – chłopak się ukłonił i zniknął w czarnych drzwiach.
                                                                                ***
Isabelle wtuliła się w Lucasa:
- To nie możliwe! – dziewczyna miała stanowczy głos.
- Niestety to prawda, Isabelle- chłopak spojrzał na nią – Nie ważne, że to twój ojciec. Nie jesteś taka jak on! Nigdy nie będziesz!
- Dziękuje. – dziewczyna czule się do niego uśmiechnęła, chciała go pocałować, lecz przeszkodził jej w tym glos Alison.
- Przeszkadzam wam? – dziewczyna miała na sobie niebieską sukienkę. 
- Nie – pierwszy odezwał się Lucas – W czymś ci pomóc? 
- Tak, ktoś musi iść ze mną na zakupy. 
- Ja pójdę – Isabelle wstała i zbliżyła się do Aliosn
- Ja też, wolę mieć pewność co kupujecie. – Lucas zadziornie uśmiechnął się do dziewczyn
- To za piętnaście minut na dole.- Alison oznajmiła to i wyszła.
Po piętnastu minutach wszyscy byli na dole, Alison nadal miała na sobie niebieską sukienkę, podkreślała jej okrągłości, wysokie czarne buty, włosy miała związane w wysoką kitkę. Obok niej stał Lucas ubrany w podarte jeansy i luźną czarną koszulę. Isabelle miała na sobie krótkie spodenki, morską bokserkę i trampki do kostki. 
- Wszyscy gotowi? – Alison spojrzała najpierw na chłopaka opartego o ścianę, potem na Izzy stojącą obok kanapy.
- Idźmy już – Lucas podszedł do drzwi i czekał aż obje dziewczyny nie wyjdą.
Po dwudziestu minutach drogi doszli do parku, był pusty chociaż na zewnątrz było ciepło. Jak przeszli kawałek wyrosły przed nimi dwa demony i dwa za nimi. Lucas i Alison odwrócili się w odwrotne strony by chronić Isabelle, kiedy je atakowali Iz napadł Andy:
- Andy to ty! 
- Andy’ego tu już nie ma! Teraz to moje ciało. – odpowiedział jej straszny głos przyprawiający o dreszcz. 
- Kim ty jesteś! Zostaw mojego chłopaka! – Isabelle wykrzyknęła to na cały głos, Lucas odwrócił szybko się w jej stronę. Coś krzyknął, lecz dziewczyna go nie usłyszała.
- Twojego chłopaka, już tu nie ma. – znów odezwał się potworny głosi i rzucił się na nią.
W ostatniej chwili Andy’ego odrzucił nieznany chłopak, Isabelle była oszołomiona, nigdy wcześniej go nie widziała. Jak tylko Andy się podniósł uciekł razem z niezabitymi demonami. Szybko podbiegli do niej Lucas i Alison.
- Nic ci nie jest? – głos chłopaka był troskliwy
- Nie, on mnie uratował – wskazała na nieznajomego 
-  kim ty jesteś? – Alison wypowiedziała te słowa i przyjrzała mu się.
- Nazywam się Caine. Caine Bein.

~ Noelle

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 9 / Tajemnice

Dziewczyna ocknęła się w swoim pokoju, cała była obolała, dotknęła miejsca na szyi gdzie ugryzł ją wampir. Wyczuła tam dwie małe dziurki, za sobą usłyszała głosy. Rozpoznała je od razu jeden należał do Lucasa, który się śmiał, natomiast drugi należał do Alison. Jak ją usłyszeli szybko odwrócili się w jej stronę, chłopak nagle spoważniał, a dziewczyna miło się do niej uśmiechnęła. Oboje podeszli do jej łóżka, stanęli naprzeciwko.
- Jak się czujesz? – Jego głos  był szorstki, ale rozpoznała w nim troskę. Nie znała go za długo, ale na tyle dobrze by wiedzieć kiedy coś ukrywa.
-Wszystko mnie boli i nie pamiętam co się stało. – Isabelle wzięła rękę przyłożyła do szyi. Lucas wszystko po kolei jej odpowiedział, o znalezieniu Alison, jak ugryzł ją wampir i o jej zemdleniu.
-A nie stanę się wampirem po ugryzieniu?- powiedziała lekko przerażona
- Oczywiście, że nie. Gdybyś ty wypiła jego krew to byś się stała. Teraz jedynie mogło by cie do niego ciągnąć, ale on nie żyje więc nie powinno. – kącik ust wykrzywił w lekki uśmiech. Alison spiorunowała go wzrokiem.
- Teraz odpoczywaj, jak zgłodniejesz to przyjdź do kuchni, kupiliśmy pizze. – Pierwszy raz odezwała się Alison, jej głos był piękny, delikatny, miły. Jednym słowem anielski, ale ona była aniołem, znaczy upadłem w tym nic dziwnego nie było.
Isabelle kiwnęła głową na zgodę i położyła się powrotem.
Po dwóch godzinach, Isabelle się obudziła. Zaburczało jej w brzuchu, była głodna cały dzień nic nie jadła. Wstała z łóżka spojrzała na zegar było już po dwudziestej. Wyszła z pokoju, na sobie miała luźny t-schirt i czarne legginsy.  Idąc do kuchni usłyszała w pokoju Lucasa rozmowę jego z Alison. Postanowiła chwilkę podsłuchać bo padło jej imię.
- Lucas co cie z nią łączy? – głos Alison był stanowczy, ale wciąż delikatny.
- Nic, nie powinno cie interesować. – chłopak był trochę podenerwowany.
- Za dobrze cie znam, wychowaliśmy się razem, wiem kiedy coś przed de mną ukrywasz. Powiedź mi!
- Opowiedziałem jej historię o Roxy i Chrisie, powiedziałem jej, że jestem jego synem i to tyle.
- Czekaj co? Nie jesteś synem Lucasa tylko… - dziewczyna nie dokończyła bo przerwał jej Lucas.
- Tak było najbezpieczniej, już się w sobie zakochaliśmy, a tego nie możemy. Wiesz, że ja zginę, a ona musi być silna. – obniżył głos, mówił prawie szeptem.
Zapadła krótka cisza. Isabelle zatkała usta ręką, została okłamana. Chciała uciec, ale chciała wiedzieć w ilu rzeczach została jeszcze oszukana. Ciszę naglę przerwała Alison:
- Powiedziałeś kim jest jej ojciec?
-Nie mogłem, za bardzo by ją to zraniło i załamało. – Odpowiedział przygnębionym głosem.
- Kiedyś się o tym dowie.
- Wiem. – odparł krótko
- To jest nieuniknione.
- Nie musisz mi tego powtarzać, bardzo dobrze o tym wiem! Myślisz, że tego chce? Nie chce jej okłamywać.
-To tego nie rób! Powiedź kim jesteś, kim jest jej ojciec!
W pokoju nadal było słychać głosy rozmowy, ale Izzy uświadomiła sobie, że nigdy nie wiedziała kim jest jej ojciec, matka nigdy jej o nim nie wspomniała. Teraz dwójka osób w pokoju obok wiedziała kim on jest, chciała tam wpaść i wykrzyczeć co o nich myśli, ale się powstrzymała. Musiała wiedzieć co jeszcze przed nią ukrywają. Zaczęła znów podsłuchiwać:
- Co jeszcze jej powiedziałeś? Lub czego nie powiedziałeś Lucas? – Alison miała ostry głos. Nie było już w nim słychać żadnej troski ani delikatności.
- To będzie wszystko, Alison ja powiem kto jest jej ojcem, ale jak będzie na to gotowa.
-Dobrze, ale musisz się pośpieszyć. Zanim on ją znajdzie.
- Tak wiem, zrobię to jutro. – powiedział stanowczym głosem.
- A co z jej chłopakiem jak on miał Andy? Pytała o niego?– Na dźwięk jego imienia serce Isabelle zaczęło mocniej bić.
-Pytała, ale z tego co wiem został zaatakowany przez demona i nic więcej nie wiem.  – jego głos być obojętny
- Nie powiedziałeś jej o tym?  
-Nie miałem odwagi.
- Skąd o tym wiesz?
- Brad mi wysłał wiadomość dwa dni temu
- Brad? – Alison była zdziwiona
- Tak. Znalazł mnie rok temu – Lucasowi trochę polepszył się humor.
- Muszę się z nim spotkać. – dziewczyna prawie wykrzyczała to na głos. – Zmienił się bardzo? – trochę ucichła.
- Głupie pytanie, wiesz, że jest wampirem. Nic się nie zmienił. Chociaż nie, ma lepszą fryzurę.  
- Tęsknię za nim, sądziłam, że nie żyję – do jej oczu napłynęły łzy.
Rozmowa nagle ucichła, więc Isabelle wyjrzała przez uchylone drzwi i zobaczyła jak Lucas i Alison się przytulają.
- On tęskni za tobą, zawsze tęsknił. Ja też tęskniłem.- chłopak powiedział to i wtulił twarz w jej włosy.
- Ja też za tobą tęskniłam i to bardzo. Kocham cie. – Powiedziała miłym, a zarazem smutnym głosem.
- Ja też cie kocham Alison. – Odpowiedział spokojnym głosem.
Iz słysząc to cofnęła się o kilka kroków do tyłu by uciec, ale wpadła na stolik na którym leżał wazon z kwiatami. Wywalił się robiąc hałas, szybko pobiegła do swojego pokoju.
- Co to było? – Alison szybko odsunęła się od Lucasa.
- To była Isabelle! – Lucas napiął się i spoważniał
- Myślisz, że to słyszała? – Alison spojrzała na niego, lecz on patrzał w drzwi
- Sądzę, że tak i widziała. Musimy ją poszukać i  to wyjaśnić.
- Ja pójdę! Ze mną raczej prędzej porozmawia – spojrzeli w sobie oczy
- Dobrze, ale nie mów wszystkiego. Ja sam to zrobię niech złe wieści usłyszy ode mnie. Bardziej mnie już znienawidzi
- Obiecuję. -  uśmiechnęła się do niego miło i wyszła.
Była w trzech pomieszczeniach zanim znalazła Isabelle, siedziała ona w Sali treningowej i płakała. Kiedy zobaczyła zbliżającą się w jej stronę Alison szybka wstała i otarła łzy.
- Idź stąd! Chce zostać sama! – wykrzyknęła wściekła Izzy
- Wiem, że jesteś wściekła! Sama bym była, ale chce z tobą porozmawiać i to wyjaśnić.– odpowiedziała stanowczo, lecz miło
Dziewczyny stały nie całe dwa kroki od siebie.
- Ale słyszałam!
- Daj mi to wyjaśnić. – dziewczyna nadal miała spokojny głos, jakby nigdy się nie denerwowała.
- Niby czemu?
- Bo wiem, jak się czujesz. – Alison podała jej małą chusteczkę z inicjałami A.H.

-Okay, ale zostańmy tu! – Isabelle opadła na podłogę i podciągnęła kolana pod brodę. 
-Tak będzie najlepiej Wybrana. 

~ Noelle♥