piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 8 / Fabryka Szkła

„Jesteśmy rodziną, jesteśmy rodziną, jesteśmy rodziną” całą drogę powrotną chodziły te słowa Isabelle po głowie. Zakochała się w swojej rodzinie, próbowała pokładać jak to możliwe, nie chciała by to prawda. Kiedy dojechali pod dom Lucasa, dziewczyna szybko pobiegła do siebie do pokoju. Chłopak poszedł przemyć rękę z tuziny, robił to u siebie w pokoju więc obok było słychać jak przeklina z bólu, chciała do niego pójść, zapytać jak ręka, ale nadal nie potrafiła na niego spojrzeć. Zakochała się w swojej rodzinie. Aby oderwać myśli, postanowiła położyć się spać. Kiedy się obudziła za oknem było już jasno i dochodziła godzina dwunasta, nie pamięta zbyt wielu rzeczy z poprzedniego dnia, albo nie chciała pamiętać. W kuchni siedział Lucas, jadł tosty. Ranę miał zawiniętą bandażem.
- Cześć! – przywitał się z nią gdy weszła do kuchni. Usiadła koło niego.
- Hej, jak ręka? – spojrzała najpierw na niego potem na ranę.
- Dobrze, zjedź coś! Musisz mieć siłę, na dzisiejszą wyprawę! – podał jej tosty i wstał.
- Na jaką wyprawę?
- Jedziemy uwolnić Alison. – podszedł do drzwi, gdy miał wyjść Izzy go zatrzymała.
- Poczekaj, to co wczoraj się stało, powinniśmy o tym zapomnieć! – w głosie nie miała żadnych emocji.
- Zapomnieć?! Tak masz rację, to było nie na miejscu i beznadziejne! – zacisnął ręce i wyszedł z trzaskiem.
Isabelle zabolały słowa, że było to beznadziejne. Usiadła z łzami w oczach, tłumaczyła sobie w myślach, że tak będzie lepiej. Jak zjadła poszła do pokoju, przebrała się w czarne spodnie i obcisłą czarną bokserkę. Wokół ręki zawinęła bicz, wyglądał jak bransoletka, włosy związała w koka. Lucas przygotowywał broń, schował kilka buteleczek z wodą świeconą, parę sztyletów i dwa miecze. Przez cały czas nie zwracał na nią uwagi i nie patrzał w jej stronę. Całą drogę do fabryki, przesiedzieli w ciszy, dopiero pod fabryką Lucas się odezwał:
- Trzymaj flakonik z wodą świeconą, jak jakiś wampir cie zaatakuje oblej go nim i trzymaj się blisko mnie, albo chcesz zginąć wtedy nie musisz. – ton jakim to mówił był ostry. Wyszedł z samochodu i poszedł w stronę drzwi fabryki, Isabelle siedziała jeszcze chwilę w samochodzie, wcisnęła flakonik do kieszeni i wyszła za Lucasem. W środku leżało pełno potłuczonego szkła, chłopak zapalił światło. Przed nimi stały schody, ruszyli w ich stronę, były stare więc szli jedno za drugim, uważając by nie upaść. Na górze było sześć pomieszczeń:
- Myślałam, że wampiry pilnują swojego terytorium.
- Bo zazwyczaj pilnują! – chłopak spojrzał na nią
- To czemu ich nie ma? – jej głos był pełen lęku
- Radziłbym ci się cieszyć z tego powodu, uwierz mi nie chcesz ich spotkać.
Lucas  odwrócił się i zaczął iść w stronę pierwszych drewnianych drzwi. W środku była sypialnia. Zamknął drzwi i poszedł do drugich były one zamknięte jak i wszystkie pozostałe cztery. Ostatnie szóste były największe i metalowe. Wziął do ręki mały nożyk i je otworzył. Otwierając się zrobiły wielki huk.
- Myślisz, że nie usłyszeli tego? – Isabelle spytała sarkastycznie
- Jak są głuche to nie, no ale to wampiry więc na pewno usłyszały jak tu gdzieś są.
- Co to za smród? – zapachniało nagle zgniłym mięsem
- Jak wejdziemy to się tego dowiemy. Pójdę przodek a ty pilnuj tyłów. Jak coś to krzycz.
W pomieszczeniu było jasno co 2 metry była zapalona lampa. Po obu stronach były stoły, a na nich znajdowała się zeschnięta krew. Pomieszczenie samo dłużyło się na jakieś 16 metrów. Zbliżając się do końca zobaczyli świeżą krew i usłyszeli cichy szloch.
- Wampiry są w pobliżu, ta krew jest świeża. – Lucas odwrócił wzrok w Isabelle.
- To straszne, tej krwi jest pełno. – wkuła wzrok w usta Lucasa.
- Bądź chwilę cicho. – teraz obije stali w ciszy i dokładnie usłyszeli czyjś szloch. – Kto tu jest?
- Pomocy! Jestem tu na dole! – za stołu dobiegł głos dziewczyny.
-  Idziemy do ciebie.- podbiegli za stół. W ziemi była krata, a w niej siedziała dziewczyna.
- Już cie stąd wyciągamy, Alison. – Lucasa ton zmienił się na całkiem inny niż jak tu weszli. Pełen troski, współczucia.
- Lucas! To naprawdę ty! Uważajcie oni na was czekają! – Alison wykrzyczała to i po chwili zostali zaatakowani przez dwa wampiry. Lucas popchał Isabelle by się schowała, a sam zaczął walczyć.
Isabelle w kieszeni znalazła flakonik z wodą świeconą, gdy chciała oblać jedno wampira zatrzymał ją głos.
- Wybrana polej klaty, a zostanę uwolniona – był to głos Alison, Izzy szybko polała klaty, a one znikły. Pomogła wyjść jej z dołu.
- Trzeba pomóc Lucasowi – wtrąciła szybko Alison
- Jak? Straciłam flakonik walcząc z tobą!
- Jesteś wybraną, a ja upadłą, jak obje się zmienimy pokonamy je. – Alison złapała ją za rękę.
- Ale ja nie potrafię się zmieniać na tak o.
- Wyobraź sobie osobę którą kochasz i swoje skrzydła i się zmienisz.
Isabelle zamknęła oczy, wyobraziła sobie Lucasa z jej skrzydłami. Jej zaklęcia zaczęły świecić, uniosła się do góry. Dla niej trwało to wieki, a dla innych kilka sekund. Gdy otworzyła oczy była w powietrzu, w czarnej sukni. Obok niej znajdowała się Alison w pięknych białym stroju. Izzy zobaczyła, że Lucas przegrywa z wampirem i z jej ręki wystrzelił złoty promień trafiając w wampira i go zabijając. Od razu pofrunęła do chłopaka.
- Nic ci nie jest? – obje bardzo się o niego bały.
- Nie. – jak odpowiedział na Isabelle wskoczył wampir, szybko zabiła go Alison mieczem Lucasa, lecz on zdążył ugryźć już Isabelle.
Zemdlała.


Przepraszam, że tak późno ale miałam dużo nauki :) ~ Noelle♥

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 7 / Alison Morris

W gabinecie Willa, Lucas i Isabelle usiedli z jednej strony biurka natomiast Will naprzeciwko ich. Gabinet nie był za wielki, lecz za to wypełniony książkami o najróżniejszych rodzajach, biurko było czarne, w pomieszczeniu nie był okien światło dawał jedynie zapalony żyrandol. Izzy rozglądała się po całym pokoju nie słuchając o czym rozmawiają mężczyźni, w pewnej chwili oderwało ją od zamyślenia jej imię wypowiadające z ust Lucasa:
- Isabelle! – spytał z troską w głosie i w oczach
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiliście? – miała delikatny wyraz twarzy
- Mówiłem byś usiadła. – złapał ją delikatnie za rękę
- Nie mam gdzie! – chciała zabrać swoją dłoń, ale uścisk Lucasa był zbyt mocny. Przyciągnął ją do siebie na kolana i złapał pasem by nie zeszła.
- Już masz. – nachylił się do jej ucha i ściszył głos by nic nie usłyszał Will –Wiem, że tobie się to nie podoba, ale teraz nie ma innego wyjścia.
- To chcecie wiedzieć coś o kim? – zapytał rozłożony na fotelu William.
- O Alison Morris! – odpowiedziała poważnym tonem Isabelle
- Alison znam ją, bywała tu kiedyś, potem przestała. – skończył na tym
- I co tyle? Dlaczego przestała przychodzić? – zapytał Lucas przesuwając dłonią po nodze Izzy.
- Nie jestem pewny, ale z tego co wiem została porwana przez Olivera i Toma Bulter, oni są wampirami. Naraziła się z innymi Upadłymi Aniołami, chociaż tamtym kazała się schować by ich nie znaleźli.
- Jakie inne upadłe Anioły?
- Alison jest przywódczynią upadłych Aniołów, czyli byli kiedyś Aniołami, ale uciekli na ziemię by pomóc Wybranej w walce. Ona nimi dowodziła. Nic więcej nie wiem. – rozłożył ręce na gest, że niczego więcej nie wie.
- Musi nam to wystarczyć – Isabelle wstała, a Lucas zaraz po niej. – Dziękujemy za informacje.
- Ja mam jedno pytanie! – wtrąciła się szybko dziewczyna
- Słucham!
- Gdzie możemy znaleźć te wampiry? – wyprostowała się, a Lucas podszedł obok.
- Ostatnio ukrywali się w opuszczonej fabryce wyrobów szkła. Nie znam dokładnego adresu.
- Poradzimy sobie sami z dalszymi poszukiwaniami. – chłopak odpowiedział i udał się z Izzy w stronę drzwi.
- Musze was ostrzec, kilka demonów czeka na was przed wejściem – Lucas zatrzymał się.
- Jest tu drugie wyjście? – podszedł szybko do Willa.
- Dla obsługi z tyłu. Musicie pójść w lewo! – krzyknął bo Lucas wziął Izzy za rękę i szybko wybiegł. Biegli długim korytarzem, aż dotarli do wyjściowych drzwi. Chłopak nie był wcale zmęczony, za to dziewczyna już lekko dyszała.
- Zabrałem ze sobą na szczęście kilka noży, miecz i dla ciebie bat. Musiałem się przygotować wiedziałem, że mogą na zaatakować. – Lucas podał bat, a sam wziął do ręki dwa miecze.
- Posłuchaj, ja nie dam rady! – zaprotestowała Izzy.
- Dasz, jesteś świetna tylko uwierz w siebie! – spojrzeniem dodał jej otuchy. – Wychodzimy, trzymaj się blisko mnie.
Gdy weszli na zewnątrz, było pusto wokół żadnej duszy, Lucas zaczął się kierować w stronę samochodu. Po drodze Isabelle trzymała go cały czas za rękę. Przy samochodzie stały dwa demony: jeden przypominał wzrostem dorosłego niedźwiedzia z wysuniętymi mackami, drugi psa okrytego kolcami o długości dwudziestu centymetrów.
- Co to za stworzenia? – Isabelle wystraszyła się na ich widok i zacisnęła mocniej dłoń którą trzymał Lucas.
- Demony, ten większy to  Constrictor inaczej dusiciel, dusi swoje osoby mackami nie jest zbyt groźny. Drugi to Forager, poszukiwacz jest bardziej niebezpieczny, jeżeli dotknie się jego kolca wpłynie do twojej krwi trucizna i możesz umrzeć.
- To co teraz robimy? – spojrzała my w oczy, miała je zaszklone od łez.
- Zaatakujemy je, znaczy ja ty uciekaj do samochodu, zamknij drzwi i odpal. Ja je postaram się zabić! – dotknął ja w policzek, jego dłoń była ciepła
- Nie pozwolę ci samemu walczyć!  – sprzeciwiła się
- Musisz! Nic mi nie będzie. Pomyśl o Andy’m nie może cie stracić! – odwrócił wzrok.
Oboje pobieli do samochodu, Lucas zrzucił się na pierwszego demona raniąc go w mackę, popłynęła stróżka krwi. Isabelle drugiego walnęła biczem i podbiegła do drzwi od samochodu próbując je otworzyć. Lucas w między czasie powalił tamtego i pobiegł do dziewczyny atakowanej przez demona odepchnął go mieczem i pomógł otworzyć drzwi. Isabelle szybko odpaliła samochód, a Lucas walczył dalej z demonem. Nagle Lucas odskoczył i wbił miecz w grzbiet demona on tylko za syczał i zmienił się w popiół. Pobiegł szybko do samochodu trzymając się za rękę.
- Krwawisz! – krzyknęła Isabelle widząc rękę Lucasa.
- Ugryzł mnie, nic mi nie będzie. Jedź już zanim nie przyjdą jego koledzy! – położył głowę do tyłu, a dziewczyna szybko ruszyła. Pół drogi jechali w milczeniu, którą przerwała w końcu Isabelle:
- Czy te demony nie powinny być w ludziach? – spytała, nie licząc na odpowiedź.
- Nie wszystkie. Te były wyjątkami. – odpowiedział nie spoglądając na nią.
- Dobrze wiedzieć na przyszłość. Posłuchaj ten nasz pocałunek… - nie dokończyła bo przerwał jej Lucas
- Wiem, nie powinnam bo masz chłopaka. – skończył zdanie za nią.
- Nie o to mi chodziło. – powiedziała ostro, aż chłopak spojrzał na nią. Zatrzymała samochód i odwzajemniła spojrzenie. – Zrozum pragnęłam go, tak jak pragnę ciebie. Nie chciałam go kończyć, czuję coś do ciebie, ale boję się tego uczucia. Zakochałam się w tobie, jakbym o tobie kiedyś śniła, a teraz jesteś prawdziwy, jesteś tu przy mnie. Nie chce cie stracić, ale kocham też Andy’ego.
Chłopak nachylił się by ją pocałować, lecz przy jej ustach szybko się wycofał.
- Nie możesz nic do mnie czuć! Nie jestem dla ciebie, jesteśmy rodziną! – chłopak wykrzyczał to na cały głos.

Podoba wam się? ~ Noelle♥

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 6 / Nocny Klub


O godzinie piętnastej Lucas siedział u siebie w pokoju i słuchał jak za ścianą gra i  śpiewa Isabelle. Miała delikatny głos, którego można by słuchać całymi dniami, grała pewnie, łapa czysto każdy chwyt. Muzykę miała we krwi. Przesiedział tak dobrą godzinę słuchając jej, gdy przestała poszedł do pokoju obok. Zapukał jak usłyszał, że nikt nie odpowiada postanowił wejść.
- Izzy przeszkadm ci? – wszedł delikatnie i stanął koło drzwi.
- Nie przeszkadzasz, dzięki za gitarę dawno nie grałam. – spojrzała na chłopaka, a potem na gitarę
- Nie powiedziałbym, grasz ślicznie tak jak i śpiewasz. – uśmiechnął się i przeczesał włosy do tyłu. – Pomyślałem, czy pójdziesz ze mną do nocnego klubu? – popatrzał jej w oczy, odwzajemniła spojrzenie.
- Zapraszasz mnie na randkę? – głos miała cichy
- Oczywiście, że nie. Chciałem z tobą pójść do klubu nocnego dla podziemnych i zobaczyć czy nie wiedzą czegoś o Alison Morris. – szybko odpowiedział i uciekł spojrzeniem.
- Okay – była zawiedziona liczyła na inną odpowiedź, choć wiedziała, że jest z Andy’m i nie powinna spotykać się z innymi. – Tylko nie mam w co się ubrać. – spojrzała na swoje ciuchy były całe brudne.
- Zajrzyj do szafy, może coś ci się spodoba. Wszystko co tam znajdziesz jest do twojej dyspozycji. – wskazał na szafkę. – Łazienkę masz obok za tamtymi drzwiami, bądź na dole o osiemnastej, zdążysz się wyszykować? – kiwnęła głową i spojrzała na drzwi, dopiero teraz je zobaczyła, musiała być za bardzo wszystkim przejęta bo wcześniej ich nie zauważyła. Lucas w między czasie wyszedł. Kiedy otworzyła szafę zobaczyła najróżniejsze ubrania, postanowiła ubrać czarno-czerwoną mini, a włosy związać, do tego wybrała czarną skórę trzy/czwarte i czarne półbuty. Poszła do łazienki wzięła krótki prysznic, potem ubrała na siebie sukienkę, była już po siedemnastej. Szybko pomalowała oczy, czerwonym cieniem do powiek, rzęsy pociągnęła tuszem. Włosy wysuszyła i rozczesała, potem związała je w wysoką kitkę i ozdobiła spinką w kształcie czarnej róży. Gdy skończyła się szykować była już za pięć osiemnasta, zeszła na dół. Lucasa jeszcze nie było, więc podeszła do lusterka i zaczęła się oglądać. Po chwili chłopak przyszedł, Isabelle odwróciła się w jego stronę miał na sobie czarne jeansy i szarą koszulę, włosy miał rozczochrane, ale pasowały mu.
- Wyglądasz ślicznie Izzy. – przybliżył się do niej i położył dłoń na policzku dziewczyny.
- Dziękuje – wymamrotała i położyła swoją dłoń na jego. Jego dotyk był delikatny i ciepły. – Idziemy? – spojrzała mu w oczy, lecz po chwili przerwała.
- Tak. Samochód czeka na nas na dworze. – zabrał dłoń i skierował się ku drzwiom. Całą drogę do klubu przesiedzieli w ciszy. Kiedy dojechali Lucas wyszedł i podszedł z drugiej strony by otworzyć drzwi Isabelle. Gdy wysiadła złapał ją za rękę i zaczął szeptać do ucha. – Trzymaj się blisko mnie, wiele podejrzanych typów się tu kręci.
Weszli do środka, wszyscy na nich patrzeli, dziewczyna była przerażona, a chłopak nie zwracał na to uwagi i szedł prosto do baru, wolnym krokiem szła za nim. Przy barze cicho się do niego odezwała:
- Co to za osoby? – obejrzała się do tyłu.
- Niektórzy to wampiry albo wilkołaki. Znajdzie się tu jeszcze kilku ludzi, ale to niewolnicy wampirów, są też Nocni Łowcy, czarownicy i inni podziemni. Nie zwracaj na nich uwagi, jesteś tu nowa więc dlatego na ciebie patrzą. – kiedy skończył mówić wypatrywał barmana.
- A ty nie jesteś tu nowy? – zmarszczyła czoło
-  Przychodzę tu jak potrzebuje informacji. – podszedł do nich barman.
- Co państwu podać? – spojrzał najpierw na chłopaka, potem na dziewczynę.
- Dwa drinki i chce się spotkać z Willem. – odpowiedział chłopak, barman odszedł wykonał krótki telefon i podał im dwa drinki
- Czeka już na was tam gdzie zawsze. – powiedział tylko to i odszedł
Lucas wstał i pomachał Izzy by poszła za nim , wyszli na zaplecze czekał na nich tam wyskoki chłopak, miał zielone oczy i czarne włosy. Ubrany był w zielony garnitur, był strasznie przystojny. Lucas się z nim przywitał a Isabelle stała z tyłu.
- Drogi Lucasie, czy mnie oczy nie mylą czy to wybrana? Znalazłeś ją, moja gratulację! – Uśmiechnął się miał ostre zęby. Jego wzrok powędrował na Isabelle. Podeszła koło Lucasa.
- Dzięki Will, mam sprawę do ciebie i to pilną – William szybko spojrzał na chłopaka i wykrzywił usta.
- Już myślałem, że przyszedłeś na drinka do mnie. Co to za sprawa.
- Musimy odnaleźć Alison Morris. – Lucas szybko powiedział i pewnie.
- Znam, ale wiesz informacje kosztują! – szyderczo się uśmiechnął
- Ile?
- Nie chodzi tu o pieniądze! – usiadł wygodnie
- To o co chodzi? Wiem, że czerpiesz radość z ludzkiego nieszczęścia. – Lucas przegryzł dolną wargę
- Ciebie i tą dziewczynę łączy znane mi uczucie. Zakochujecie się w sobie! – zaśmiał się, wtedy Isabelle nie wytrzymała i się odezwała.
- O co tu chodzi? Czego od nas chcesz? – wykrzyczała Isabelle.
- On czerpie siłę z ludzkiego cierpienia. – odpowiedział i zacisnął pięści.
- Powiem wam wszystko co o niej wiem jak wasza dwójka się pocałuję – spojrzał na nich i wykrzywił usta w złośliwych uśmiech.
- Jak to zrobimy powiesz na gdzie jej szukać? – zapytała speszona Isabelle. Lucas spojrzał na nią z pół oka.
- Tak powiem za jeden mały całus. – rozłożył ręce
- Zrobimy to. – Isabelle podeszła do Lucasa, spojrzała mu w oczach było widać, że chce tego pocałunku. Ich usta się do siebie zbliżyły, położył jedną dłoń ja jej głowie wplątując w jej kitkę a drugą objął w pasie i przybliżył do siebie, ona objęła go wokół szyi. Delikatny pocałunek zmienił się w namiętny, jego usta rozchyliły jej. Nikt nie chciał przerywać, lecz zrobił to Lucas. Spojrzał na nią jakby chciał pocałować ją jeszcze raz, ale zrezygnował odwrócił się do Willa był bardzo zadowolony z siebie.
- Było przyjemnie? Teraz wszystko wam powiem chodźmy do mnie do pokoju. – prowadził ich do pokoju obok, Isabelle cały czas czuła na ustach jego.
 Isabelle cały czas czuła na ustach jego. Teraz była tego pewna zakochała się w Lucasie i wiedziała, że on też do niej czuję to samo. Lecz póki co na pierwszym miejscu było odnaleźć Alison, a sprawy sercowe musiała odłożyć na później.

~ Noelle♥

czwartek, 9 stycznia 2014

Nominacje

Posłuchajcie dostałam nominacje do Libster Blog Award!! Od  Marzycielka z bloga http://opowiadania-marzycielki.blogspot.com/ :D
O co tu chodzi;Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cie nominował."
O to pytania jakie dostałam i moje odpowiedzi: 
1.Czy wiedziałeś/aś wcześniej o Libster Blog award? - Widziałam tylko raz na jednym blogu :) 
2.Lubisz czytać książki? - Kocham, większość jest moją inspiracją ;*
3.Komedia vs horror. - Horrory 
4.Jakie są twoje ulubione blogi (dwa)? - Trudno mi wybrać dwa, można zobaczyć na nominowanych tam są jako pierwsze ;)
5.Masz rodzeństwo? - Tak dwóch braci i jedną siostrę, ja jestem najmłodsza 
6.Lubisz swoją klasę? - Tak, nikt nie robi przypałów tak jak moja 
7.Jakiej muzyki słuchasz? - Większości to rapu, czasem jeszcze reagge, pop i rock 
8.Co zabrał/a byś na bezludną wyspę (trzy rzeczy)? - Najlepsza przyjaciółkę, książki i gitarę 
9.Gdzie ostatnio byłeś/aś? - Byłam w szkole.
10.Gdzie kupujesz ubrania? - W różnych sklepach, House, Szachownica, Sin say itp.
11.Gdzie chciał/a byś wyjechać? - Do Nowego Jorku do brata.

Blogi które nominuje:
http://mylivemyfun1d.blogspot.com/2014/01/dobra-wracam.html
http://podziemnyijegozycie.blogspot.com/
http://kateandlizzie.blogspot.com/
http://i-like-digital-scrapbooking.blogspot.com/
http://kochamtenblog.blogspot.com/
http://my-body-dies.blogspot.com/
http://nienawisc-opowiadanie.blogspot.com/
http://ohayoo-nihon.blogspot.com/
http://wez-olowek-i-narysuj-formule-1.blogspot.com/
http://anielski-szron.blogspot.com/
http://noocna.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Od kiedy prowadzisz bloga?
2. Twoja ulubiona książka?
3. Dlaczego zaczełaś/eś pisać bloga?
4. Co poprawia ci humor?
5. Ulubiony film?
6. Twoje największe marzenie?
7. Masz jakieś zwierzę jak tak to jakie?
8. Twoje hobby?
9. Ile mas blogów?
10. Codziennie dodajesz na bloga?
11. Jakie jest twoje największe marzenie?

Jeszcze raz dziękuje za nominacje ;* ~ Noelle♥

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 5 / Jaskinia Prorocza

Lucas wyciągnął starą grubą, zakurzoną książkę.  Gdy zdmuchnął największą warstwę kurzu zobaczył tytuł książki: „ Prorocznię”. Zaczął czytać by odszukać miejsce w którym była Isabelle.  Po przeczytaniu czterech rozdziałów znalazł to co szukał. Postanowił, że poczeka z tą wiadomością aż dziewczyna wstanie, więc poszedł trochę poćwiczyć. O  dziewiątej rano Isabelle zapukała do jego drzwi, lecz gdy weszła nie było go w pokoju. Usłyszała odgłosy z Sali do treningów, weszła niezauważona, oparła się o ścianę i zaczęła się przyglądać, Lucas ćwiczył bez koszulki więc dokładnie mogła widzieć jak pracują jego mięśnie przy każdym uderzeniu. Pomyślała, że musi trenuje tak już od samego rana, widać było jego zmęczenie i pot spływający po plecach. Widząc, że chłopak jej nadal nie zauważył postanowiła się odezwać:
- Jesteś niesamowity oraz bardzo umięśniony! – lekko się zaśmiała, kiedy Lucas się odwrócił był zdziwiony jak ją ujrzał i lekko się zarumienił
- Nie słyszałem jak weszłaś- chłopak szybko się rozchmurzył
- Wiem, stoję tu z dobre dziesięć minut – dziewczyna zadziornie się do niego uśmiechnęła
- Wiedziałem! – powiedział równie zadziornie jak i wesoło. Dziewczyna stała zszokowana. – Marzyłaś by zobaczyć mnie bez koszulki, przyznaj się!  - puścił do niej oczko i podszedł po koszulę.
- To nie było moje marzenie, ale wiesz co bardzo się cieszę, że w końcu się ubrałeś - skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu miłe spojrzenie.
- Możesz wszystkich okłamywać, lecz mnie nie dasz rady. Chociaż wiem co cie bardziej ucieszy! – usta wykrzywił w lekki uśmiech – Znalazłem informacje o tej jaskini co byłaś.
- To świetnie!
- W nagrodę chce buziaka w policzek. – wskazał palcem na policzek i się nastawił.
- Zobaczymy, jeżeli informacje dadzą mi odpowiedź na kilka pytań to zgoda, dam ci tego buziaka w policzek. – pokręciła chwilę głową ze śmiechu.
- No to chodźmy do mnie do pokoju to ci pokażę książkę – oboje podeszli do drzwi, Lucas przepuścił Isabelle pierwszą, lekko się kłaniając i śmiejąc się pod nosem. W pokoju dziewczyna usiadła na łóżko, a chłopak podszedł do póki po książkę i usiadł koło Izzy.
- Tu są te informację? – dziewczyna zrobiła przerażone oczy.
- Tak. Zaznaczyłem trzy najważniejsze fragmenty. – lekko się zaśmiał i otworzył książkę na naznaczonej stronie i położył ją na kolanach Isabelle. – Przeczytaj te zaznaczone.
- Na dobrze. – wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać – „Są dwie jaskinie prorocze, zostały one stworzone przez Prorocznię Amitas. Pierwsza.. – Isabelle przerwał Lucas
- Przejdź od razu od drugiej, ona nas interesuje. – położył się i oparł na rękach. Dziewczyna kiwnęła głową i zaczęła czytać dalej.
- Druga śni się tylko jednej wybranej osobie na sto lat, ma to związek z Księgami na ołtarzu i malowidłami na ścianach. Każdy widzi swój los, to co go spotkało i co spotka jego i najbliższe mu osoby. Kto znajdzie się w tej jaskini, może spotkać w niej jedną bliską sobie osobę oraz kogo spotka się w najbliższym czasie. Malowidła jakie widnieją na ścianach rzadko ulegają zmianie, kiedy brakuje jednego oznacza to, że nie wiadomo jak to się skończy nikt nie jest stanie tego przewidzieć. – na tym skończył się pierwszy zaznaczony fragment. Lucas podniósł się.
- Na kolejnej stronie masz następny. – gdy chciał pomóc Isabelle przewrócić stronę ich dłonie spotkały się, lecz szybko chłopak swoją zabrał. – Przeczytaj.
- „ Ołtarz może być wypełniony dwiema substancjami; pierwsza to woda oznaczona ona, że najbliższym czasie wszystko zacznie się zmieniać, zostanie zesłana godzina oczyszczenia. Natomiast jeżeli jest wypełniony krwią będzie wielka bitwa, w której zginie wiele osób, a każda kropla jest kogoś innego. Oznacza też nadejście czegoś złego.” – dziewczyna przełknęła ślinę i spojrzała na Lucasa  smutnym wzorkiem.
- Wiem, nie wróży to nic dobrego. – objął ją ramieniem, położyła głowę i wtuliła się do niego. – Daj ja przeczytam ostatni fragment. – wyszeptał jej cicho do ucha.
- Nie, dam radę. – podniosła się i spojrzała na ostatni fragment – „ Można przeczytać tylko jedną księgę i to na stronie którą ona wybierze, gdy będzie chciało przewrócić się na inną stronę zostaniesz poparzony. Cytat z księgi jest inny dla kogoś innego, zapamiętując go uwolnisz siebie i nie tylko. Księga na środku ma najróżniejsze zaklęcia, osoba z takimi samymi zaklęciami znajdzie ją w najmniej spodziewanym miejscu, lecz by to zrobić musi odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: Czy jest gotów poznać o sobie całą prawdę?” – na tym skończył się fragment.
- To jedyne co jest podane. –  spojrzał przed siebie. Isabelle nic nie odpowiedziała tylko pocałowała go w policzek. – A to za co? – chłopak był zdziwiony całusem którego dostał.
- Obiecałam! – słodko się do niego uśmiechnęła.
- Nie sądziłem, że dotrzymasz słowa, ale przyznam ci podobał mi się. – założył ręce na kark i położył się na łóżko.
- To dobrze bo to był ostatni musisz go pamiętać. – stanęła i kierowała się ku drzwiom. Lucas szybko się podniósł.
- Poczekaj! Pomyślałem że zaczniemy jutro szukać tej Alison. – wyraz jego twarzy był zmieszany, lecz nic nie było można z niego wyczytać. Może czegoś się bał, a jednocześnie cieszył albo nie chciał na nią patrzeć i się zmuszał.

- Jasne. – po tych słowach wyszła i poszła do swojego pokoju. Skierowała się do kuchni by coś zjeść, była dopiero trzynasta, zrobiła sobie kilka kanapek i poszła do siebie do pokoju. Znalazła tam gitarę , musiał zostawić ją tam Lucas, położyła kanapki na stolik obok i zaczęła grać. Jak skończyła grać piosenkę zjadła kanapki i zaczęła myśleć o tym co było zapisane w księgach. W jej myślach znalazł się również Lucas, jego uśmiech, oczy, to jak ćwiczył dzisiaj rano jak ją przytulał. Nie dawało jej to spokoju, kiedy próbowała myśleć o kim innym on zawsze się pojawiał, żeby zabić myśli postanowiła zagrać piosenkę  i zaśpiewać, gdy skończyła śpiewać uświadomiła sobie, że była ona o niej i Lucasie.

Taki trochę krótki dzisiaj, następny będzie już dłuższy ;* Obiecuje :)  ~ Noelle♥ 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Hejka ^^

 Hej :) Dzisiaj taki zwykły post ^^ Rozdział 5 dodam jutro lub najpóźniej pojutrze :) Każdy post będę dodawała co 2-3 dni, bo mam bardzo dużo nauki więc nie mam za dużo czasu. W ferie będę dodawała wszystko szybciej :D Teraz pojawiła się nowa postać Alison w przyszłych rozdziałach będzie o niej więcej ^^ Pojawi się jeszcze więcej postaci :) Póki co wam nic o nich nie zdradzę, ale trochę namieszają nowe, będzie też wiele nowych przygód i tajemnic :)

Zapraszam do czytania ^^ Na miły dzień piosenka, która chodzi mi po głowie ^^

~ Noelle♥

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 4 / Sen

W jaskini, w której po raz pierwszy w życiu znajdowała się Isabelle, ściany pokryte były mnóstwem rysunków. Każdy się różnił, ale razem tworzyły jakąś historie. Wnętrze było wielkie, na środku znajdował się kamienny ołtarz, wypełniony krwią i najróżniejszymi księgami. Jedna która leżała na samym środku, miała takie same zaklęcia co Isabelle na ciele. Dziewczyna postanowiła najpierw obejrzeć malowidła. Pierwszemu jakiemu się przyjrzała, było narysowana ona w dniu narodzin, gdy trzyma ją mama na rękach, a za nimi stoją dwie postacie które walczą: jedna miała białe skrzydła był to Anioł, druga miała czarno-czerwone oczy i wystające z głowy czerwone rogi był to Diabeł. Przestraszyła ją myśl, że od dnia urodzin Diabeł chciał zabrać do piekła. Przy następnym ujrzała siebie jako ośmioletnią dziewczynkę, kiedy pierwszy raz jej znamię zaświeciło i zaczęło boleć. Kolejny był to jej dzień siedemnastych urodzin, moment jej przemiany. Rysunek przestawiał ją leżącą na łóżko, gdy z pleców wyrastają jej skrzydła, a na ciele pokazują się zaklęcia. Widząc ten obraz przypomniała sobie jaki to był ból, na jej twarzy pojawił się smutek. Po obejrzeniu trzech obrazów, Izzy zorientowała się, że ktoś za nią stoi. Kiedy się odwróciła zobaczyła Andy’ego.
- Andy! – po raz pierwszy odkąd się zjawiła w jaskini się uśmiechnęła i pobiegła przytulić Andy’ego.
- Kochanie, co się z tobą stało? Czemu znikłaś bez słowa? Martwiłem się o ciebie! – powiedział to z troską w głosie i odwzajemnił uścisk.
- Wybacz, ale nie  mogłam. Najważniejsze znowu jesteśmy razem. – spojrzała na niego, wplotła palce w jego włosy i pocałowała go delikatnie i czule. – Bardzo cie kocham. – powiedziała cicho, jakby nie była pewna swoich uczuć.
- Izzy też cie kocham i nigdy nie przestanę! – objął ją w pasie i przyciągnął bliżej, przyciskając swoje czoło do czoła dziewczyny. Na jej policzkach pojawił się rumieniec, kiedy owinęła go ramionami. Chciała by ta chwila trwała wieczność, a nie tylko kilka sekund. – Tak bardzo cie kocham. – wyszeptał i delikatnie pocałował ją raz, drugi i trzeci, aż odsunął ją od siebie.
- Wszystkie w porządku? – spytała marszcząc czoło.
- Tak kochanie, obejrzyj inne rysunki, ja je już widziałem. – uśmiechnął się lekko i pokazał na ścianę.
- Zostaniesz tutaj? Przy mnie! – spojrzała w jego ciemno brązowe oczy, on tylko pokiwał  głową i pokazał by poszła. Kiedy ominęła trzy rysunki które już widziała teraz tylko spojrzała na nie przelotnie. Następny przestawiał ją w czarnej sukni, gdy unosiła się w powietrzu na rozłożonych czarnych skrzydłach Anioła. Dłoń z znamieniem miała otwartą, a znamię świeciło na czerwono. Wyraz  twarzy było poważny, ustał były w linii prostej, a w oczach widać był smutek i gniew. Piaty przestawiał właśnie jego, lecz tylko w połowie, druga połowa była ukazana jako demon. Przestraszyła się. Szybko chciała go zobaczyć, że stoi za nią cały, gdy się odwróciła go tam nie było. Zniknął, dziewczyna wpatrywała się w miejsce gdzie stał jeszcze niecałe pięć minut temu, uśmiech który miała na twarzy prysł, zamiast niego pojawiła się tęsknota. Gdy spojrzała na kolejny ujrzała siebie klęczącą koło Lucasa, martwego wokół  było pełno krwi. Kątem oka zobaczyła, że  stoi za nią jakaś dziewczyna, kiedy się odwróciła zobaczyła, że ma długie brązowe włosy sięgały jej do pasa, oczy miała fioletowe, cera była blada, ale nie tak jak u Isabelle. Nieznajoma dziewczyna odezwała się pierwsza:
- Hej, jestem  Alison Morris. – dziewczyna miała miły oraz tajemniczy głos. – Ty jesteś Wybraną, po tylu latach w końcu się odnalazłaś. – powiedziała to z radością
-  Cześć Alison, tak jestem Wybraną. Powiedź mi dokładniej kim ty jesteś? – Isabelle starała się być miła i nie pokazać przerażenia przed nową poznaną dziewczyną.
- Nie widziałaś jeszcze siódmego, ósmego i dziewiątemu rysunku? – spytała choć i tak znała odpowiedź. – Niedługo mnie znajdziesz, pomogę ci i Lucasowi. Obejrzyj ostatnie trzy rysunki, znajdziesz mnie tam i znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
- Nie znikniesz tak jak Andy? Jak się odwrócę. – Isabelle tego nie rozumiała, ale wiedziała, że może jej ufać.
-  Nie zniknę. Obiecuje, jak je obejrzysz odpowiem ci na jedno pytanie. – Alison uśmiechnęła się do Izzy pokazując białe jak śnieg zęby.
- Dobrze. – odpowiedziała skromnym uśmiechem i się odwróciła. Siódmy rysunek przestawiał Alison jako anioła: miała bluzkę, spodnie oraz skrzydła wszystko było białe. Włosy związane w kitkę, za nią stały inne Anioły podobnie ubrane do niej. Ósmy przestawiał Isabelle na czele Aniołów przeciw Diabłu i jego armii demonów. Ostatni rysunek był zniszczony więc Izzy nie wiedziała co mogło być na nim. Po chwili postanowiła zobaczyć czy Alison dalej jest, kiedy się odwróciła stała w tym samym miejscu.
-  Już wiesz kim jestem. Zadaj mi jedno pytanie dotyczące tego co widziałaś jeżeli tylko chcesz. – oczy Alison zrobiły się jaśniejsze z fioletowego zmieniły się na  różowe.
- Tylko jedno? – była zła z tego powodu, bo w głowie kryło się kilkanaście pytań  - No dobrze powiedź mi czym są te rysunki? – ton jakim to powiedziała był ostry.
- Sądziłam, że zapytasz czemu jest zniszczony dziewiąty – lekko się zaśmiała – Chociaż w twoim pytaniu znajdzie się na to odpowiedź. Więc tak są to przepowiednie, wszystko co tu jest ukazane było albo się wydarzy. Dziewiąty jest zniszczony bo nikt nie wie jak to się zakończy.
- Można zmienić ten bieg wydarzeń? – kiedy zamknęła oczy widziała obraz Andy’ego jako pół demona i Lucasa martwego.
- Miało być jedno pytanie – Alison spoważniała na chwilę, lecz na twarz wrócił znów jej uśmiech, który nadawał nadziei. -  Isabelle, że coś jest pokazane na rysunku nie znaczy, że tak będzie. Ty piszesz swoją historie, ty decydujesz co w niej będzie. – Po tych słowach Alison znikła tam samo jak Andy, Izzy znów została sama, stała naprzeciwko ołtarza.
 Postanowiła, przyjrzeć się księdze na samym środku, podeszła kilka kroków bliżej. Zaklęcia w księdze i jak na ciele dziewczyny zaczęły świecić coraz mocniej za każdym razem, gdy się zbliżała. Kiedy znalazła się koło księgi zaklęcia zgasły, zaświeciła się tylko literka W zielonym światłem na jej dłoni. Dała rękę nad ołtarz, wtedy zaczął wiać silny wiatr wszystkie kartki zaczęły się szybko przewracać, w każdej księdze.  Gdy ustał Izzy postanowiła zobaczyć na jakich stronach się otworzyło. Wszystkie były napisane po łacinie, więc dziewczyna nic nie rozumiała. Jedynie ostatnia była napisana po angielsku, był na niej tylko jeden cytat: „ Kiedy twoje życie zmieni się na zawsze, nie zapomnij najbliższa twoja osoba może najbardziej cie zranić, a osoba nie znana najwięcej ci pomóc. Nie ufaj swojemu wzrokowi tylko sercu. Ono zawsze ma rację.” Isabelle chciała zobaczyć inne strony, leczy gdy spróbowała przewrócić stronę, księga zaczęła ją parzyć. Ból przeszywał ją całą, czuła się jakby każda część ciała była rozszarpywana, jak próbowała zdjąć rękę nie mogła, czuła jakby tajemnicza siła ją trzymała. Gdy ból był już nie do wytrzymania, zemdlała. Obudziła się przestraszona w łóżku, cała kleiła  się potu, włosy przywarły do jej czoła oraz szyi. Jej oddech był szybki i ciężki, nadal wszystko ją bolało. Dopiero, wtedy uświadomiła sobie, że był to tylko sen. Bardzo realistyczny sen. Isabelle uniosła się do pozycji siedzącej, cały czas miała przed  oczami rysunki z jaskini, to jak spotkała w niej Andy’ego i jak się całowali, zakuło ją serce z tęsknoty. Kiedy przed jej oczami stanął obraz Andy’ego pół demona i martwego Lucasa. Zerwała się szybko i pobiegła do pokoju obok, zobaczyć czy jest cały.
- Lucas, obudź się! – krzyknęła, zaczęła go budzić. Cała drżała z przerażenia.
- Co się stało? Jest 4 rano, czemu nie śpisz? – otworzył lekko powieki, a jego głos był zaspany
- Nic ci nie jest. – trochę się uspokoiła
- Isabelle co się stało? Trzęsiesz się cała!  - chłopak się przestraszył
- Miałam bardzo dziwny sen… - Izzy opowiedziała mu cały sen z najmniejszymi szczegółami. Wspomniała nawet o pocałunku jej i Andy’ego, o spotkanie Alison , o księgach i rysunkach. – Muszę zadzwonić do Andy’ego sprawdzić czy mu nic nie jest!
- Dobrze, zadzwonimy z mojego telefonu, ale nie możesz się odzywać. - wyciągnął telefon, dziewczyna podała mu numer i zadzwonili.
- Halo! Kto dzwoni? – był to głos Andy’ego, słysząc go głos Isabelle wydała cichy jęk i przyłożyła ręce do buzi, żeby nie słychać jak płaczę. Lucas się rozłączył i spojrzał na nią!
- Spokojnie nic mu nie jest. A wracając do twojego snu, znalazłaś się w jaskini proroczej jutro opowiem ci o niej więcej, teraz chodźmy jeszcze spać! – dziewczyna wyszła do siebie do pokoju, a chłopak poszedł do szafki z książkami.

~ Noelle♥

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 3 / Pierwsza lekcja

 Następnego dnia Izzy obudziła się na fotelu przykryta kocem. Musiała zasnąć, gdy Lucas skończył opowiadać historie. Na stoliku stała butelka z wodą. Dopiero teraz dziewczyna uświadomiła sobie, że ma sucho w ustach. Wzięła mały łyk, by trochę nawilżyć usta. Po chwili dostrzegła karteczkę, podniosła ją i zaczęła czytać w myślach: „ Isabelle trzeba zacząć trening, przygotowałem dla ciebie ubrania powinny być dobre. Leżą one na drugim fotelu, jak się już przebierzesz zejdź na dół, będę tam czekał. Lucas”. Po przeczytaniu położyła karteczkę znowu na stolik i poszła się ubrać, na początku nie wiedziała które drzwi prowadzą do łazienki. Za pierwszymi była całkiem duża kuchnia, drugie drzwi były zamknięte, dopiero za trzecimi trafiła do łazienki. Nie należała ona do wielkich, na wieszakach wisiały dla niej ręczniki. Od razu weszła pod prysznic, stojąc pod ciepłą wodą zaczęła rozmyślać nad tym co wczoraj powiedział jej Lucas. O tym, że jej matka nie żyje, łzy zlewały się z wodą. Gdy już wyszła, założyła ubrania od Lucasa, które okazały się być dobre. Wysuszyła morkę włosy, które związała w wysokiego koka. Kiedy spojrzała na lustro zobaczyła, że nie jest już taka jak kiedyś, miała mocniejsze rysy twarzy, oczy większe i bardziej złocistego odcienia. Cera była bladsza, a usta miały żywszy kolor, wszystko byłoby wspaniale gdyby nie te zaklęcia na całym jej ciele. W końcu postanowiła zejść. Na dole zobaczyła, że Lucas już na nią czeka.. Stał oparty o ścianę, ręce trzymał splątane na karku. Ubrany był w czarne spodnie i szarą koszulę. Twarz miał zakrytą włosami, wyglądał jak anioł zesłany by ją chronić. 
- Hej. Przepraszam, że tak długo czekałeś. - Isabelle nie mogła oderwać od niego wzroku.
- Cześć. Nic się nie stało. Wyspałaś się? – dopiero podniósł głowę. 
- Tak, dzięki za przykrycie kocem – dziewczyna uroczo uśmiechnęła się do niego
- Proszę bardzo – odwzajemnił uśmiech. – Isabelle muszę ci coś powiedzieć. – jego głos zmienił się w poważny.
- Słucham Lucas.
- Twój chłopak Andy dzwonił, powiedziałem mu, że wyjechałaś do ciotki na jakiś czas oraz by więcej nie dzwonił. 
- Czemu to zrobiłeś? To była ostatnia moja bliska osoba. 
- Żeby go chronić! Zrozum jak będziesz się z nim kontaktować oboje jesteście narażeni. 
- Roxy nie walczyła o Chrisa by go chronić - Isabelle powiedziała tylko to jedno zdanie i popłynęły jej łzy po policzku. Lucas popatrzał w jej stronę i podszedł.
- Wszystko porządku? – w Lucasa głosie było słychać troskę.
- Co? Tak, spokojnie. – w myślach Izzy zaczęła na siebie wrzeszczeć, aby się tak nie płakała. – zaczniemy ten trening?
- Okay, najpierw opowiem ci o demonach, a potem poćwiczymy ciosy. Więc demony żyją w innych wymiarach nie sposób zliczyć w ilu i ile ich jest. Najważniejsza zasada podczas walczenia z demonem: nie wolno o niczym myśleć i trzeba być skupionym. W innym wypadku zostanie to wykorzystane przeciw tobie, a wtedy zginiesz albo coś gorszego. 
- Może być coś gorszego?
- Tak, zabiorą cię do osoby która ich wysłała, a gdy to zrobią nie ma szans na uratowanie nikogo. Przejdźmy dalej, żeby je zabić trzeba mięć specjalną broń jak: noże, sztylety, miecze lub bicze naznaczone zaklęciami lub jest się zaznaczonym zaklęciami wtedy każdą bronią bez wyjątku. Trzeba im to wbić albo w szyje albo w okolicach serca aż demon nie zmieni się w pył. Ty możesz jeszcze wystrzelić w nich promień z znamienia.
- Jak z znamienia? 
- Masz w sobie nie skończoną moc, odkryjesz ją gdy przyjdzie na to czas. Bez mojej pomocy. 
- Więc to tyle? – spytała zdziwiona Isabelle
- Tyle powinno ci wystarczyć. Przynajmniej na razie. – Lucas skończył na tym ten temat. – Chodź pokaże ci noże, poćwiczymy trochę. – Lucas udał się w stronę drewnianych drzwi które były z Izzy. Był tam magazyn z bronią chłopaka. Pokój był wypełniony najróżniejszą bronią, przed nimi były jeszcze jedne drzwi. 
- Co tam jest? – pokazała drzwi przed nimi. 
- Sala do ćwiczeń, wybierz bronią to tam pójdziemy. – kąciki ust wykrzywił w lekki uśmiech.
- Jaką wybrałeś broń? – dziewczyna była ciekawa.
- Ja zawsze wybieram miecz. Tobie radził bym bicz. – odpowiedział jej sięgając po jeden z mieczy
- To wybieram bicz. – Lucas nic na to nie odpowiedział, podał jej tylko bicz i udał się do drzwi. Sala treningowa była wielka, było w niej kilka manekinów do ćwiczeń jak i dużo różnego sprzętu. Pomieszczenie oświetlały duże okna.- Tu będziemy trenować? Jak mam używać tego bicza?
- Tak tu, bicz używa się łatwo. Łapiesz mocno tutaj za końcówkę- pokierował jej ręką i zacisnął ją mocno- Potem uderzasz z całej siły wybrany cel. Spróbuj dasz radę! 
- Dzięki. – Lucas nic na to nie odpowiedział tylko się odsunął, żeby mogła poćwiczyć. Isabelle wzięła głęboki wdech, przyjrzała się jednemu z manekinów i walnęła go biczem. Pierwsze razy nie wychodziły zbyt dobrze, ale po powtórzeniu tego jeszcze kilka razy załapała o co chodzi.
- Brawo dajesz radę jak na pierwszy raz, teraz spróbuj owinąć bicz wokół nadgarstka przeciwnika. – Lucas zaczął się do niej przybliżać.
- Dobra – Izzy nie zobaczyła że Lucas jest za nią i owinęła bicz wokół jego kostki, kiedy pociągnęła Lucas upadł na ziemię.
- Auł, miało być wokół nadgarstka przeciwnika, a nie mojej kostki. – zaczął się podnosić.
- Przepraszam, serio nie chciałam. – czule się do niego uśmiechnęła – Poczekaj pomogę ci wstać.- podeszła do niego, ale gdy go podniosła straciła równowagę i poleciała wprost na niego. Spojrzeli na siebie. dziewczyna pierwszy raz widziała tak błękitne oczy. Oboje ciężko oddychali. 
- Ciekawa pomoc. Mogłaś powiedzieć od razu, że chcesz na mnie poleżeć, a nie robić wszystkie te podchody. Gdybyś ładnie się uśmiechnęła mógłbym ci pozwolić. – uśmiechnął się do niej uwodzicielsko.
- Chciałbyś! – Isabelle wstała i lekko się uśmiechnęła w stronę Lucasa.

Piszcie czy wam się podobało i czy dodawać kolejne :) ~ Noelle♥